wtorek, 8 kwietnia 2014

Twenty-five

  Wsiadłem do auta i odpaliłem silnik, po czym wyjechałem na jezdnię. Włączyłem radio, w którym akurat leciała piosenka Drake'a, więc dałem głośniki na full. W pewnym momencie zwróciłem swój wzrok na lewe wsteczne lusterko i spostrzegłem jak Dav biegnie za samochodem. Automatycznie zahamowałem, a chłopak się przewrócił. Nie mogłem powstrzymać rozbawienia i roześmiałem się, na całą dzielnicę.
- Stary, nie tak ostro - oznajmiłem pomiędzy śmiechem.
- Ha, ha, ha. Ale śmieszne, ja nie mogę - odparł wstając i otrzepując spodnie - A tak przy okazji nie puszczaj muzy na full, bo ludzi nie słyszysz - dodał, przeczesując włosy.
- Dobra, stary słuchaj - ostrzegłem go, wysiadając z samochodu - To, że pokłóciłeś się z Van o byle gówno, nie znaczy, że musisz wyżywać się na wszystkich innych ! - syknąłem mu prosto w twarz.
- Tylko, że ja ją kurwa kocham ! - wrzasnął, kiedy ja miałem zamiar wsiąść do samochodu.
- To jej to kurwa powiedz ! Ja mam misje na głowie ! - odkrzyknął i wsiadłem do samochodu.
- Czekaj - David podszedł do mnie - Mogę jechać z tobą ? - spytał, opierając się o drzwi.
- Dobra, wsiadaj - oznajmiłem, po czym Dav wszedł do pojazdu.
***
  Wyszedłem z auta trzaskając drzwiami. Jezu Dav irytuje mnie na każdym kroku, mówiąc, że to wszystko jego wina.
- Po prostu--
- Tak to wszystko twoja wina ! Zamilknij - przerwałem mu, piorunując bruneta morderczym spojrzeniem.
  Usłyszałem głęboki śmiech, więc odwróciłem się w stronę dźwięku. Przy czerwonym Porsche stał Tej, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Wystawiłem w stronę czarnoskórego środkowy palec.
- Tyle to ci wejdzie - zaśmiał się głośno.
  Zszokowany jego odpowiedzią zmarszczyłem brwi i zrobiłem dzwiną minę, po czym wsiadłem do białego Lamborghini. Odpaliłem silnik i włączyłem komputer wbudowany w deskę rozdzielczą.
- Macie za zadanie zdobyć ukradziony adapter komputerowy na którym znajdują się ważne dane naszego gangu. 13th Molbourne Street* - oznajmia Dom, który widnieje, jak mniemam, na ekranie każdego komputera z samochodów.
- Kim jest złodziej ? - spytałem powoli, uspokajając nerwy.
- Niejaki Damien Hovel - moja szczęka automatycznie zacisnęła się na dźwięk tego imienia.
- Dobra - syknąłem i wcisnąłem gaz.
- Bieber, opanuj emocje - oznajmił Dom i rozłączył się.
  Zacisnąłem dłoni na kierownicy, tak, że aż pobielały.
- Ten chuj pożałuje wszystkiego - syknąłem, po czym skręciłem w prawo.
***
  Zacisnąłem zęby, kiedy zauważyłem auto Damien'a. Wcisnąłem gaz i skręciłem w lewo, a po kilku sekundach mój samochód stał niecałe pół metra od samochodu, tego debila. Krew wrzała we mnie niemożliwie. Zacisnąłem pięści, aż moje palce pobielały.
- Spoko stary ! - Tej poklepał mnie po ramieniu.
- Jak mam być, kurwa, spokojny, kiedy idę na spotkanie z byłym chłopakiem i gwałcicielem mojej żony, huh ? - wyrzuciłem ręce w górę.
- No też nie byłbym zadowolony, ale, cholera ! Nie zabijałbym gościa wzrokiem ! - zaśmiał się, ale gdy spojrzał na mnie i spoważniał, bo mi do śmiechu nie było.
***
  Rzuciłem się na kanapę, cicho stękając.
- NIGDY ! Nigdy więcej, interesów z takim gównem ! - sapnąłem, łapiąc puszkę piwa.
  Cała grupa zaśmiała się z mojej wypowiedzi, po czym również chwycili butelki, bądź puszki z piwem.
*Miley's POV*
  Skakałyśmy wraz z dzieciakami, oczywiście Drew trzymałam na rękach. Zaśmiałam się i zeszła z materaca.
- Kto pierwszy w kuchni ten weźmie najwięcej lodów ! - pisnęła Van, chociaż nie pomyślała, że Destiny, ledwo rozumie słowo "cześć".
  Uśmiechnęłam się pod nosem i spuściłam swój wzrok na Drew. Uśmiechał się do mnie tak słodko.
- I jak tam sytuacja z David'em ? - spytałam, siadając na kanapie koło Van.
- Nijak. A co ma być ? - wzruszyła ramionami, zajadając lody.
- No, kurna, nie wierzę. Nic nie zrobił, a ty co ? - podniosłam, nie za dużo, ton głosu.
- No co do cholll... cholewki ? Mam mu się rzucić w ramiona ? - spytałam, trzaskając lekko miską o stół, ale tak cicho, by Desty nas nie usłyszała.
- Nie rób jak chcesz. Ale odpowiedz mi szczerze na jedno pytanie. Okey ? - spytałam, podnosząc jedną brew.
- No, okey. Dawaj - dokończyła lody i odłożyła na dobre pustą miskę na stół.
- Kochasz go jeszcze ? - spytałam, kołysząc lekko Drew'em.
- Ja--
  Jej wypowiedź przerwał dzwonek telefonu. Wstała i podeszła do komody, która stała kilka metrów na prawo od kanapy. Przyłożyła urządzenie do ucha. Usłyszałam jedynie kilka wrzasków, a potem komórka wypadła Van z ręki. Natychmiast do niej podeszłam i stanęłam z przyjaciółką twarzą w twarz.
- Co się stało ? Van ? - spytałam, potrząsając lekko za jej ramiona.
  Spojrzała na mnie jej oceanicznymi oczami, były puste, nie wyrażały nic, wędrowała wzrokiem po salonie. Dziewczyna dopiero, gdy się otrząsnęła, spojrzała na mnie oczami pełnymi bólu.
- Wracamy... - wyszeptała - Wracamy do domu ! - krzyknęła i wbiegła na kilka pierwsze schodków.
- CO SIĘ DO JASNEJ ANIELSKIEJ STAŁO VAN ?! - wrzasnęłam, roztrzepana.
- DAVID JEST W SZPITALU ! - pisnęła, wybuchając płaczem.
  Podeszłam do niej i przytuliłam ją. Już znalazłam odpowiedź na wcześniej zadane pytanie, zanim nam przerwano.
- Więc jeśli chcesz, wrócimy - oznajmiłam delikatnie głaszcząc dziewczynę po plecach.
***
Wbiegłam zaraz za Van do domu. Dzieciaki po drodze zostawiliśmy u mamy Justin'a. Brunetka szybko rzuciła wszystko na podłogę i wybiegła z domu. Ledwo co za nią nadążałam. Zamknęłam drzwi i wyszłam na dwór.
- VAN ! - wrzasnęłam za dziewczyną, a ta odwróciła się do mnie - Spokojnie, opanuj się - podbiegłam do niej i przytuliłam - Nie obiecam ci, że wszystko będzie dobrze, bo nie wiem. Jednak musisz się opanować, bo jeszcze sobie coś zrobisz - głaskałam ją po plecach, szepcząc wszystko do ucha.
- Miley, jesteś dla mnie jak siostra - wyszeptała Van, po czym odsunęła się lekko - Co ja bym bez ciebie zrobiła ? - wytarła pojedyncze łzy.
- Zapomniałabyś ubrać buty - oznajmiłam, wskazując na rozrzuconą parę butów przyjaciółki, za nami.
- Oh ! - pisnęła, podskakując. Jezu ! Moje ucho ! - Moje maleństwa ! - szybko pobiegła po buty i ubrała je.
- Dzięki Smiley ! - zaśmiała się, a ja pokręciłam głową.
***
  Weszłyśmy do szpitala, a na krzesełkach siedzieli: Tej, Dom, Justin i Roman.
- Jezu ! Co się stało ? - spytałam przystając przed chłopakami.
- Shaw postrzelił David'a w brzuch - wymamrotał Justin, spuszczając głowę.
- Ej, ale nie obwiniasz się prawda ? - kucnęłam i byłam na wysokości jego głowy.
- Nie rozumiesz ! Gdybym to ja stał niepotrzebnie wołałem go, aby do mnie podszedł - oznajmił cicho, kręcąc głową.
- Justin'ie Drew Bieber'ze - powiedziałam surowo - Nie możesz obwiniać się z całe zło, na tym świecie - dodałam cieplejszym tonem, podnosząc głowę chłopaka i dałam mu małego buziaka w usta.
- A co jeśli to na prawdę moja wina ? - spytał, spoglądając głęboko w moje oczy.
- Nie mów tak - mruknęłam cicho, głaszcząc jego policzek.
  Gdy po dwóch godzinach przyszedł do nas lekarz, wszyscy wstaliśmy jak poparzeni. Oczywiście ja, jako ja, i przez to, że siedziałam na kolanach Justin'a, zaliczyłam bym glebę i wybiła sobie zęby, ale mój mąż od razu zareagował.
- A więc. Operacja się udała, pacjent jak na razie śpi. Można będzie do niego wejść dopiero jutro - oznajmił lekarz, spoglądając na nas znad dokumentów.
  Kiwnęliśmy zgodnie głowami, na znak, że zrozumieliśmy. Vanessa natomiast odetchnęła z ulgą i wreszcie zaczęła normalnie oddychać oraz przestała płakać.
***
*Justin's POV* 
Dom opierał głowę o moje ramie, kiedy spał, co wyglądało bardzo dziwnie. Szturchnąłem go lekko.
- Nie opieraj się o mnie. Ludzie się gapią - mruknąłem, patrząc na mężczyznę.
- Coo ? A... Ten... No-o... Dobra... Sory - wypowiadał jakieś słowa od czapy, kompletnie bez sensu.
  Pokręciłem głową z dezaprobatą i uniosłem swój wzrok do góry. W małym tłumie ludzi wyłapałem znajomą twarz. Dom również tam patrzył. Po chwili kobieta odwróciła się, a ja zamarłem.
- Czy to nie... - urwałem, byłem zbyt zszokowany, by cokolwiek powiedzieć.
- Letty... - dokończył Dom, wpatrując się w znajomą twarz.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAM ! PRZEPRASZAM ! PRZEPRASZAM ! PRZEPRASZAM ! PRZEPRASZAM !
Trochę długo zajęło mi napisanie rozdziału, ale ten... nie miałam pomysłu. No ale w końcu jest :D Cieszymy się !!! :O >.<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz