-Kiedy i gdzie-syknąłem przez zaciśnięte zęby.
-Wiedziałem-zaśmiał się szyderczo. -Dzisiaj o 22 niedaleko parku głównego. Poznasz po samochodach.
Rozłączyłem się i patrzyłem tępo w przestrzeń. Nie. Ona nie może zginąć. Muszę to zrobić dla niej. Mam kumpla który ma niezłe auta. Wybrałem jego numer i zadzwoniłem.
-Chaz?-zapytałem.
-Bieber, siema!-krzyknął.
-Słuchaj, masz te auto co kiedyś chciałeś mi dać?
-Ono czeka na ciebie w garażu już 3 lata-zaśmiał się.
-Będę za pół godziny.
Rozłączyłem się i wsiadłem do mojego auta, które akurat nie nadaje się na wyścig.
-Jedziemy do domu-mruknąłem.
Van i David wsiedli do swojego samochodu i razem ruszyliśmy do domu.
Gdy byliśmy już na miejscu, wziąłem Destiny do łóżeczka i pogłaskałem po główce. Po chwili jednak wziąłem ją na ręce.
-Wiesz, malutka. Mamusia niedługo z nami będzie. Dzisiaj tatuś po nią przyjedzie i wszystko będzie jak trzeba-pocałowałem ją w czółko i mocno przytuliłem. -Nikt was nie skrzywdzi, obiecuję-szepnąłem i położyłem ją do łóżeczka.
Uśmiechnęła się. Jej dołeczki ukazały się a piękne błękitne oczy, po mamie, rozjaśniały. Ziewnęła i zamknęła oczka.
Jest godzina 12, więc pojadę do Chaz'a. Wyszedłem z domu i wsiadłem do auta.
Po chwili byłem już u niego. Czekał oparty o tył auta, które miał mi dać.
-Siema, stary-poklepał mi plecy i wskazał na auto. -O to twoje autko-uśmiechnął się.
Robiło wrażenie.
-Volvo Concept Coupe. Niezłe, skąd go wziąłeś?
-Kiedyś ci opowiem-zachichotał.
-Dobra, dzięki. Do zobaczenia.
-Narka.
Wsiadłem do nowego auta, a stare zostawiłem u niego. Niech to, jest już 13 muszę się pospieszyć. Pojechałem do domu i nakarmiłem małą. Poszedłem pod prysznic, a po tej czynności zacząłem się przygotowywać. Gdy się ubrałem, usiadłem na łóżko i wziąłem w ręce zdjęcie Miley. Pogładziłem je i postawiłem na swoje miejsce.
Nawet nie wiem kiedy ten czas tak zleciał. Jest już 20. Może zasnąłem. Nie wiem. Poszedłem do mojego nowego samochodu i zacząłem go przeglądać. Przerwał mi David.
-I jak?-spytał.
-A jak ma być-mruknąłem nie przerywając przeglądu.
-Będzie dobrze.
-Stary, ja nie chcę jej stracić-spojrzałem na niego.
-I nie stracisz. Tylko uwierz w siebie.
-Spróbuję-westchnąłem.
Po przeglądzie postanowiłem, że już pojadę. Poszedłem do Destiny i pocałowałem ją w czółko, a David i Vanessa spojrzeli na mnie pocieszająco. Wyszedłem z domu i wsiadłem do auta. Odpaliłem silnik i wjechałem na drogę.
-Czas zacząć-mruknąłem do siebie.
Po paru minutach byłem na miejscu umówienia. Wszędzie auta najnowszej marki. Obok mnie stanął ten kretyn Dom. Zaśmiał się szyderczo i spojrzał na mnie.
-Jedź albo giń-stwierdził.
Po chwili przed nas stanęła jakaś brunetka.
-Jesteście gotowi?-spytała.
-Gotowy-mruknąłem.
-Na mój znak!-krzyknęła i podniosła ręce w górę.
Odpaliłem silnik w tym samym czasie co Dom. Dziewczyna przegryzła dolną wargę i spojrzała na boki. Uśmiechnęła się.
-Start!-krzyknęła i opuściła gwałtownie ręce w dół.
Obaj wjechaliśmy na drogę. Próbował mnie wyprzedzić ale jakoś dawałem mu radę. Popchnął mnie lekko swoim samochodem, ale ja zrobiłem mu to samo. Skręciliśmy gwałtownie na kolejny punkt naszego wyścigu. Zmieniłem bieg i nacisnąłem jeszcze raz pedał od gazu. Pojechałem szybciej, ale on mnie doganiał. Skręciliśmy po raz kolejny i jechaliśmy jakieś 10 minut tą samą drogą. W końcu zjechaliśmy na drogę końcową. Przyspieszyłem i próbowałem go jeszcze bardziej wyprzedzić. Został w tyle. Może mi się uda. Uwierzę w siebie i dam radę. Już widzę metę. Zmieniłem bieg i zacząłem jechać jeszcze szybciej. Mój licznik wskazywał 260 km/h. W końcu dojechałem do końca. Zahamowałem z piskiem opon i szybko wysiadłem z auta. Wzrokiem szukałem Miley. Ujrzałem ją. Pobiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję.
-Boże, tak się martwiłem. Kocham cię Miley, kocham najmocniej na świecie-szepnąłem w jej szyję.
-Ja ciebie też kocham najmocniej na świecie-też szepnęła i ścieśniła jeszcze mocniej nasz uścisk.
Pocałowałem ją w szyję, a potem w usta. Podszedł do nas ten kretyn.
-Gratuluję, Bieber- podał mi dłoń.
-Ta, dzięki-też podałem mu dłoń.
-Jeżeli ci się spodobało zadzwoń do mnie. Masz już mój numer-uśmiechnął się szyderczo i odszedł.
-Chodź jedziemy do domu-stwierdziłem do Miley.
Przytaknęła i wsiadła do auta. Jazda trwała w komfortowej ciszy. Gdy byliśmy już na miejscu, Vanessa i David rzucili się na nią i mocno przytulili, zachichotała co zrobiłem i ja.
-Dobra, chodźmy spać- stwierdziłem.
Wziąłem Miley pod rękę i ruszyliśmy w stronę naszego pokoju. Poszła do łazienki i wzięła krótki prysznic, co zrobiłem i ja, tylko po niej. Weszliśmy do łóżka i mocno ją przytuliłem do siebie.
-Kocham cię-szepnąłem jej w ucho i pocałowałem w skroń.
-Ja ciebie też-uśmiechnęła się i westchnęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wrum, wruuuummm. Aż mi się zachciało obejrzeć Szybcy i wściekli :D. Do następnego :*
~Kim
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz