niedziela, 4 sierpnia 2013

Six

Okej  Miley. Spokojnie. No ale zaraz! Jak ja mam być do cholery spokojna skoro, ten idiota będzie za mną łaził!
-Miley-szturchnęła mnie Vanessa.
-Co?-spytałam.
-Robimy tą imprezę?
-Taak. Tylko się przygotuję...
-Okej, to powysyłać wszystkim sms?
-Um, tak. Niech przyjdą o 21
-Dobra.
Poszłam do kuchni, aby wziąć jakieś jedzenie i porozstawiać na jakichś miejscach, przed domem. Na szczęście mamy basen.
-Hej Van! Napisz żeby wzięli ze sobą stroje kąpielowe!-krzyknęłam.
-Okej!
Wzięłam chipsy, jakiś poczęstunek czy coś i inne podobne rzeczy. Ale co to za impreza bez alkoholu? Na szczęście mam gdzieś w szafce coś takiego. Porozstawiałam butelki i puszki z alkoholem gdzieś na zewnątrz przy basenie.
  Po paru minutach poszłam się się ogarnąć. Weszłam pod prysznic, a po tej czynności poszłam dbo pokoju w ręczniku.
-Ładny pokój-usłyszałam głos Justina.
Co on do cholery robi w moim pokoju?!
-Bieber! Wypad z pokoju, do cholery!!
-Spokojnie, tylko przyszedłem zobaczyć mieszkanie.
-Idź stąd!
-Dobra, dobra-uniósł ręce w geście obronnym i wyszedł.
Co on sobie do cholery myśli?! Zaraz wyrzucę  go z domu i na tym się skończy.  Dobra. Spokojnie. Ubrałam się i zrobiłam na czubku głowy niechlujnego koka, po czym zeszłam na dół. A co mnie zastało? Van siedzi z Davidem a Justin siedzi na kanapie z łokciami opartymi na nogach i chyba mu się zbiera na wymioty, widząc tą miłość pomiędzy Black i Johnsonem. To nawet śmieszne. Podeszłam do niego od tyłu.
-Co taki zniesmaczony? Nie mów, że nigdy nie byłeś w takiej sytuacji?-spytałam, opierając się dłońmi o kanapę.
-Już wolę to oglądać, niż ich się obściskujących-udał, że ma dreszcze i przetarł twarz dłońmi.
-Co ty gadasz. Fajnie czuć, że jest się zakochanym ze wzajemnością.
-A co jeśli jest się zakochanym bez odwzajmnienia?-spojrzał na mnie i zauważyłam lekki smutek w jego oczach.
-To wtedy jest nie fajnie. A co? Jesteś w takiej sytuacji?
-Sam nie wiem...
-Mhm. Wiesz, zaprzyjaźniliśmy się, więc możesz powiedzieć, kto jest tą dziewczyną... Lub chłopakiem-zachichotałam.
-Bardzo śmieszne-pokazał sarkastyczny uśmieszek.
-No to mów.
-Nie wiem czy ja jestem zakochany. Ona... Po prostu chyba nie czuje tego co ja.
-To nie dość ciekawie.
-Taa. O Boże... Zaraz się zrzygam-odwrócił wzrok, od Van i Davida i zrobił dziwny grymas twarzy.
-Ej zakochańce! Możecie się tak nie ślinić na swój widok, do cholery?-krzyknęłam do nich i się zaśmiałam.
Zachichotali, po czym wzięli się za ręce. A ja tylko wywróciłam oczami.
-O Chryste...-wywrócił oczami i się zaśmiał.
-No już nie przesadzaj. Są zakochani!-szturchnęłam go.
-Taa...
Usiadłam na kanapę i położyłam dłonie po obu stronach moich ud. Po chwili Justin zaczął się kręcić na kanapie  i delikatnie musnął moją dłoń. Spojrzałam na nasze ręce, a potem na Justina, który zrobił to samo. Uśmiechnęłam się nerwowo i schowałam ręce między kolana.
-Przepraszam-uśmiechnął się nerwowo.
-Nic nie szkodzi-zachichotałam.
Spojrzałam na Davida i Van. Okej, są słodcy, ale czy muszą się tak ślinić na swój widok, na mojej kanapie?
-Vanessa-powiedziałam, próbując zwrócić jej uwagę, ale na nic.
-Vanessa, do cholery!-krzyknęłam, a ona ocknęła się w końcu.
Spojrzała na mnie pytająco a ja kiwnęłam głową na bok, żeby poszła ze mną gdzieś. Podeszła, a ja wstałam i poszłyśmy do kuchni. Czułam dosłownie, jak Justin gapił się na mój tyłek. To zaczyna być wkurzające. Weszlyśmy do pomieszczenia, w którym miałyśmy pogadać.
-Co tam chcesz?- spytała, siadając na blacie.
-Co, zakochana?-zapytałam, sięgając po zimną Pepsi z lodówki.
Nalałam do dzbanka z lodem i przygotowałam do zaniesienia, do pokoju.
-Tak-uśmiechnęła się i lekko zarumieniła.
-I co mówi David?
-Że jestem najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkał...-zarumieniła się-Miley, jestem taka szczęśliwa. Dawno nie czułam tego uczucia. Myślałam, że miłość nie istnieje. Myślałam, że każdy chłopak to taki zapatrzony w sobie egoista. Ale chyba się myliłam...-pokręciła głową na boki i się uśmiechnęła.
-Cieszę się, że jesteś szczęśliwa.
Cholera, ja też chcę takiego czegoś doświadczyć. Tylko to nie ja mam takie szczęście. Nagle Van rzuciła mi się na szyję i zaczęła mnie przytulać.
-Miley, kocham cię jak siostrę. Ty jesteś moją siostrą. Nie miałam pojęcia, że spotka mnie kiedyś takie szczęście. Najlepsza przyjaciółka na świecie i dodatkowo taki chłopak.
-Ja też cię kocham jak siostrę Vanessa.
-Chyba się zaraz popłaczę-zachichotała.
-Ja tak samo-powtórzyłam jej gest.
Ogarnęłyśmy się i poszłyśmy do pokoju.
-Vanessa, co się stało?-spytał David.
-Miley, czemu się popłakałyście?-zapytał Justin.
Okej, po pierwsze. To my się popłakałyśmy? Dotknęłam policzków co zrobiła i Van i poczułam, że są mokre. Po drugie. Dlaczego Justin, wyglądał jakby się strasznie zmartwił. Dziwne. Obie zachichotałyśmy.
-To łzy szczęścia-powiedziała Van i podeszła do Davida, przytulając go.
Na chwilę spojrzał na mnie Justin.
-No co? My się nie przytulimy-zaśmiałam się.
Chłopak powtórzył gest i wstał.
-David, idziemy się wykąpać w basenie?-spytał.
-Pewnie-odpowiedział.
-Taak, możecie iść do basenu-zaśmiałam się.
Chłopacy uśmiechnęli się i poszli nad basen. Obserwowałyśmy ich i poszłyśmy za nimi. Oni zdjęli koszulki i spodnie, a następnie rzucili się do wody.
-O mój Boże-Van, podkreśliła każde słowo.
-Jezu Chryste-obie otworzyłyśmy buzie z wrażenia.
Nie wiem czemu, ale Justin wyglądał lepiej niż wczoraj bez koszulki. Chryste, a David? Jak można mieć takie ciało? Po chwili wróciłam na ziemię i szturchnęłam Vanesse, żeby zrobiła to samo.
-Co za ciało-mrugnęła kilka razy oczami.
-A ty będziesz mogła je wykorzystać-szepnęłam.
Uderzyła mnie w ramię, a ja na to zachichotałam.
-Tylko mi nie mów, że nie chciałabyś dotknąć klatki Justina-zaśmiała się.
-Co? Nie-parsknęłam śmiechem.
-Miley, nie widzisz jak on się zachowuje?
-On już jest zakochany Vanessa.
-W kim?
-Nie wiem... Powiedział, że ona chyba nie czuje tego co on.
-Nie pomyślałaś, że on mógł mówić o tobie?-uśmiechnęła się skromnie.
Zmarszczyłam brwi próbując pomyśleć o jej stwierdzeniu. Nie... On nie może być we mnie zakochany...  A co, jeżeli jest? To jest przytłaczające. Czemu raz w życiu, człowiek nie ma takiej opcji czytania w myślach? To by pomogło... Po paru minutach chłopacy wyszli z wody.
***
  Kilka godzin później ludzie zaczęli się pojawiać. Włączyłam muzykę, a impreza zaczęła się rozkręcać.
-Heej Vanessa-krzyknęłam chichocząc.
-O Boziu, Miley. Już wypiłaś?-spytała.
-Nie. Po prostu ta atmosfera, tak na mnie działa-uśmiechnęłam się.
-Dobra. Miley, dlaczego nie gadasz z Justinem? Szuka cię.
O nie.
-J-Ja go unikam.
-Co? Dlaczego?
-Po prostu... O nie idzie-spojrzałam za Vanesse-Idę... Gdzieś idę, pa!
Poszłam szybkim krokiem na zewnątrz. Ludzie się nieźle bawią. Jest zarąbiście. Zaczęłam spacerować za domem. Następnie usiadłam na jakimś kamieniu i zaczęlam obserwować znajomych. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Cholera.
-Hej-powiedział cicho i usiadł koło mnie.
-Um... Cześć.
-Dlaczego mnie unikasz? Gdy tylko cię zobaczę, ty odrazu znikasz.
-Co? Ja cie nie unikam. Po prostu zwykłe przypadki.
-Dobrze wiem, że mnie unikasz.
-J-Ja... Sama nie wiem-pokręciłam głową na boki i lekko ją opuściłam.
-Przepraszam, jeżeli coś zrobiłem-zmarszczył brwi.
-Nic nie zrobiłeś... To nie twoja wina, że się zako...-nie dokończyłam.
O nie. Nie wierze, że ja to powiedziałam na głos.
-A więc o to chodzi...
-Nie Justin... Ja...-nie dokończyłam znowu, bo tym razem mi przerwał.
-Słuchaj...-przybliżył się-To ty jesteś tą dziewczyną.
Rozchyliłam lekko wargi ze zdziwienia. Vanessa miała rację...
-I... Ja wiem, że zachowywałem się jak ostatni pajac. Nie wiem czemu. Chciałbym mieć takie szczęście, jak David...
Nie mogłam nic powiedzieć. Zamarłam. On lekko się przybliżył i dotknął palcami mojego policzka. Po chwili pocałował mnie w usta. Nie wiem dlaczego, ale odwzajemniłam to. Pogłębiał nasz pocałunek. Złapał moją twarz w dłonie i całował mnie. Jego usta... O Boże... Skończył mnie całować.
-Tylko tyle chciałem powiedzieć.
Przerwał nam David. Krzyknął do Justina, że ma przyjść. Odszedł co zrobiłam i ja. Co za niekomfortowa sytuacja.
-Miley!-krzyknęła Van.
Podbiegłam do niej ze smutnym wyrazem twarzy.
-Co się stało?-spytała zmartwiona.
-Miałaś rację. Justin się we mnie zakochał. Całowaliśmy się-powiedziałam smutno.
-To nie powinnaś się cieszyć?
-Właśnie nie mogę...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I kolejny  rozdział ;)
Czytasz=Komentuj
Prosimy :)
~Kim

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz