niedziela, 4 sierpnia 2013

Five

Nareszcie piątek. Czy zawsze trzeba tak długo czekać na ten dzień. Nie ważne, usiadłam na łóżku spojrzałam na zegarek i zamarłam. Jest 7.30 ! Van mnie zabije jeśli nie będę gotowa na czas. Wstałam z łóżka jak poparzona. Weszłam do łazienki, umyłam się, założyłam czystą bieliznę i umalowałam. Postawiłam na trochę ostrzejszy makijaż, no bo w końcu dziś piątek. Więc nałożyłam make- up, wzięłam bluzkę z napisem " Keep Calm and Love Me", czarne krótkie szorty, i miętowe Converse'y. Ubrałam się, spakowałam torbę z książkami i zbiegłam na dół. Śniadanie już na mnie czekało, więc szybko je zjadłam. Pożegnałam się z mamą i wybiegłam z domu w idealnym momencie. Vanessa akurat podjechała samochodem pod mój dom. Weszłam do jej samochodu, jechałyśmy w ciszy. Pod budę dojechałyśmy jakoś po niecałych 10 minutach. Wysiadłyśmy z samochodu, nie widziałyśmy nigdzie Justin'a i David'a. Postanowiłam, że powiem Van o tym co Justin mi wczoraj powiedział o David'zie. Szłyśmy w stronę szkoły w ciszy więc postanowiłam to przerwać.
- Van, bo wiesz... - zaczęłam chichotać.
- No co ? Gadaj ! - powiedziała z uśmiechem.
- No bo... - zatrzymałam się, żeby dać jej niepewność - podobasz się... - znowu się zatrzymałam -David'owi.
- Nie gadaj ! - szczęka jej opadła.
Pstryknęłam palcami przed jej oczami.
- Haloo ! Ziemia do Van - powiedziałam - co się stało, że taka szczęśliwa z tej wiadomości - uśmiechnęłam się.
- No wiesz bo... - zatrzymała się i spojrzała na mnie nie pewnie - David też mi się podoba - uśmiechnęła się.
- Wiedziałam ! Haha - krzyknęłam.
- Jak to ?! Skąd ?!
- Po prostu, tak na niego patrzyłaś i się uśmiechałaś - powiedziałam.
Po tym już nic nie powiedziała, poszłyśmy pod klasę od historii. Na szczęście zawsze w piątki oglądamy jakieś durne filmy. Weszłyśmy do klasy, oczywiście w ostatniej ławce siedzieli nie kto inny, a Justin i David. Usiadłyśmy w przedostatniej ławce, chciałam się odwrócić i powiedzieć Van, ale na jej miejscu zastałam Bieber'a. Co on robi na jej miejscu ?! Gdzie jest Van ?!
- Vanessa jest z David'em, tam sobie siedzą gołąbeczki, haha - zaśmiał się i wskazał na ławkę za nami.
Vanessa siedziała z David'em i... flirtowała z nim. Można było zauważyć, że się sobie podobają. Śmiali się, gadali i wygłupiali, aż dziwne, że nauczycielka nie zwróciła im uwagi.Ach, no tak ona spała, jak zawsze.
- Może poznamy się bardziej, tak jak David z Van co ? - zapytał.
- Nie dzięki, tylko praca nas łączy nic więcej. Żadna przyjaźń, ani nic innego - powiedziałam stanowczo i odsunęłam się od niego.
- Nie bądź taka - syknął.
- Czyli jaka ? - spytałam, jeszcze spokojna.
- Taka obojętna wobec mnie. Dlaczego mnie nie lubisz ? - powiedział surowo.
- Dlaczego cie nie lubię ? Ach, bo jesteś zapatrzonym w siebie dupkiem, który myśli, że może mieć każdą dziewczynę w szkole - powiedziała z irytacją w głosie - a do tego mnie nie słuchasz.
- Może i jestem zapatrzonym w siebie dupkiem, ale mogę się zmienić, a wtedy gdy płakałaś i powiedziałaś, żebym sobie poszedł, zrobiłem to ! Więc cię nie słucham ?! - wykrzyczał szeptem w moją twarz.
- Dobra słuchasz mnie - powiedziałam.
- Wiedziałem, że mam rację - powiedział dumny.
- Tak, tak .
- Więc, jak ? Poznamy się lepiej ? Przysięgam zmienię się - powiedział z małym uśmieszkiem.
Czemu by nie, może go chociaż trochę polubię. Spróbuję.
- Ale przysięgasz ? - chciałam się upewnić.
- Tak, przysięgam na moje włosy - zaśmiał się.
- Poważne postanowienie - odwzajemniłam jego gest.
Śmieliśmy się przez resztę lekcji, na przerwie David i Van cały czas gadali, więc postanowiłam, że poznam lepiej Justin'a. Rozmawialiśmy całą przerwę, rozmawialiśmy również na lekcjach, bo Van siedziała z Johnson'em. Ach, te zakochani. Szybko minęło te pięć godzin, może to przez to gadanie. Wyszłam tym razem o dziwo z Bieber'em ze szkoły. Mój telefon zaczął wibrować w mojej kieszeni. Wyjęłam go, szef dzwoni, praca wzywa. Odebrałam.
- O co chodzi szefie ?
- Macie misje - oznajmił.
- Okey, szczegóły proszę - szturchnęłam Justin'a, poszliśmy gdzieś gdzie nie było by nic słychać i włączyłam telefon na głośnik - już możesz mówić.
- Więc tak, macie jechać nad plaże. Odbierzecie tam przesyłek dla mnie, przyniesie ją Damien Hovel. Macie się odpowiednio ubrać. Ubrania czekają na was w domu u Miley. Przebierzcie się i jedźcie na plaże, bądźcie przy wejściu 6. Macie udawać parę. Żadnych kłótni, ma to wyglądać naturalnie. Nie może być żadnych podejrzeń - wytłumaczył.
- Że co ?! My jako para ?! - powiedzieliśmy chórem.
- Tak - rozłączył się.
O Mój Boże ! Ja mam z nim udawać, że jesteśmy razem ?! Chyba prędzej się zrzygam. No cóż, ta praca jest bezlitosna i bezczelna. Pojechaliśmy z Justin'em do mnie, wszystko robiliśmy w ciszy. Szybko weszłam do pokoju chwyciłam swoje ubrania weszłam do łazienki, przebrałam się poprawiłam makijaż i wyszłam. Justin wszedł po mnie, przebrał się. Nałożyliśmy jakieś luźne ciuchy, wzięliśmy koc, ręczniki i wyszliśmy z domu. Bieber zaparkował auto, wyszliśmy, zablokował pojazd i ruszyliśmy w stronę wyznaczonego miejsca. Gdy dotarliśmy do 6 wejścia, weszliśmy, Justin rozłożył koc, ściągnął zbędne ubrania i położył się. Również zdjęłam ubrania, tylko zamiast tego jak ten leń położyć się, ja poszłam się trochę pokąpać. Woda była ciepła, więc weszłam i zaczęłam się kąpać. Minęło jakoś 20 minut, chciałam zobaczyć czy Justin leży czy chodzi po całej plaży. Odwróciłam się i ku mojemu zdziwieniu Bieber'a nigdzie nie było, nagle poczułam jak ktoś złapał mnie za biodra i pociągnął na dół do wody. Wynurzyłam się i chciałam uderzyć tego kto to zrobił. Odwróciłam się i zobaczyła tego pajaca.
- Tu jestem, haha - zaśmiał się.
- Haha, bardzo śmieszne. Przestraszyłeś mnie - walnęłam go w ramię.
- Ała, zabolało - powiedział z sarkazmem i potarł miejsce w które go uderzyłam.
Nagle Bieber przyciągnął mnie do siebie. Co on kurwa wyrabia ?!
- Nie złość się tam jest Damien z przesyłką. Musimy udawać, żeby wiedział kogo ma szukać - odwróciłam się i zobaczyłam Hovel'a, Justin miał rację musimy udawać. Nie chętnie i z obrzydzeniem oddałam uścisk Bieber'owi. Wtedy Damien ruszył w naszą stronę, wyszliśmy z wody i podeszliśmy do niego. Nic nie powiedział, tylko dał nam walizkę i sobie poszedł. Poszliśmy do koca wytarliśmy się i założyliśmy ciuchy. Postanowiliśmy położyć się na kocu i popatrzeć na chmury w ciszy. Leżeliśmy pół godziny, godzinę i tak leżeliśmy dwie i pół godziny. Chciałam wziąć torbę, więc odwróciłam się i natrafiłam na oczy Justin'a. Nasze nosy, tak samo jak spojrzenia, stykały się ze sobą. Cholera, no ! Znowu ta krępująca sytuacja... Uhg... Nienawidzę czegoś takiego. Odsunęłam się szybko.
- Um... ja... sorka - powiedziałam zakłopotana.
- Nic się nie stało to moja wina - powiedział, tak samo jak ja zakłopotany i podrapał się po karku.
- To co idziemy już ? - powiedziała, żeby wyplątać się z tej sytuacji.
- Taa, chodźmy już - wstaliśmy, Bieber złożył koc i poszliśmy do jego auta. Otworzyłam drzwi i wsiadłam zamykając je. Justin też wsiadł, odpalił silnik i wyjechał z parkingu. Po dwudziestu minutach byliśmy u Van. Weszliśmy do gabinetu szefa, daliśmy mu walizkę, uśmiechnął się i pozwolił nam wyjść. Wycofaliśmy się, nie miałam jak wrócić do domu, więc postanowiłam iść pieszo. Szłam jakieś 10 minut. Gdy dotarłam, weszłam nie byłam głodna, więc poszłam do góry. Przebrałam się, weszłam do łóżka, nie byłam śpiąca Dziwne nic mi się nie chciało ani spać ani jeść, pić. Już trudno, nie od razu zasnęłam. Myślałam o tym jak Van i David się dogadują, oni nie długo będą razem. Oj ta Van, zakochała się w takim dupku. Chociaż może się mylę, albo się nie mylę ? Może Justin i David to dupki, a może nie ? Rozmyślałam jeszcze pół godziny i odpłynęłam w piękną i beztroską krainę snów.
***
Oh, yeah. Sobotaa !! Jak długo czekałam, na reszcie jakaś impreza. Rodzice wybywają na tydzień, więc mam ich z głowy. Obudziło mnie walenie do drzwi. Kurwa ! Czy mogę się raz porządnie wyspać ?! Wstałam i zeszłam na dół. Ociągałam się, ten ktoś sobie poczeka. Wreszcie zeszłam na dół, otworzyłam drzwi i zobaczyłam wesołą Van i wielką walizkę za nią.
- Wow ! Dziewczyną, mówiłam, że możesz u mnie nocować przez tydzień, ale ty to się chyba na miesiąc spakowałaś. Hahaha - zaśmiałam się.
- Oj tam, oj tam. Hahaha więc rodzice wybyli to robimy wieczorem imprezkę - oznajmiła z uśmiechem.
- No a jak inaczej - potwierdziłam jej słowa.
- Jeszcze jed--
Przerwało jej pukanie do drzwi. Przytuliłam i powiedziałam, żeby poszła się rozpakować do gościnnego pokoju, który był już praktycznie jej. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Zamurowało mnie przede mną stał Johnson i Bieber. 
- Hej ! Jest Vanessa ? - powiedział radośnie. No jeszcze tego mi brakowało. Justin będzie mi teraz przypominał o tym co się działo wczoraj na plaży, a chciałam się cieszyć tą sobotą.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czytasz= komentuj
Proszę 
~Black

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz